"Krwiożercze gołębie"
Zapewne pamiętacie okoliczności, w jakich się zapoznaliście z tym utworem? Jeśli nie, to w skrócie przypomnę: chciałem zadeklamować ten wiersz chłopakom, ale po usłyszeniu tytułu Frankie zaprotestował, twierdząc, iż gołębie bynajmniej nie są groźne. Mylił się, ponieważ dokładnie w tym momencie to fałszywe ptaszysko go zaatakowało. Biedactwo spanikowało, ale nasz dzielny Kennedy pomógł mu swoją podręczną bronią, czyli dezodorantem i ogniem. Potwór został spalony wraz z częścią włosów Sidorisa, ale nie czepiajmy się szczegółów niczym Jon Scotti'ego... Co nie? No ale spokojnie, ugasiłem ognisko na jego głowie swoim napojem. Widzicie, jak poświęcam się dla przyjaciół? Taka dobra to była cola... I po tym dramatycznym akcie bohaterstwa zaprezentowałem swój życiowy poemat. Proszę, przytoczę go tu dla Was.
"Krwiożercze gołębie
"Spójrz na gołębia.
Niby nic, a jednak coś.
Gdy ma cię dość,
To może dać mocno w kość.
Zaatakuje cię, zanim się obejrzysz
I dobrze żywot swój spędzisz.
Wyrwie ci serce, podepcze duszę,
Ale spokojnie, bo potem ja go uduszę.
Tak więc krwiożercze są gołębie,
Ale ja często mam je w gębie.
Jestem bardziej niebezpieczny niż one,
Przejebane ma ten, kto się dowie."
Niech zgadnę: teraz ciekawi jesteście, dlaczego ja niby jestem groźniejszy od tych bestyji zaciekłych? Dobra, a co mi tam, zdradzę Wam sekret: jestem wampirem... Tak, tak, dokładnie tak. Nie żartuję. Żywię się krwią gołębi. Tak długo, jak będę to robił, nie zestarzeję się.
To znowu ja.
OdpowiedzUsuńNapisałaś mi, że... no chciałabyś nawiązać ze mną kontakt na stopie prywatnej. Ogólnie to ze mnie bardzo nudny i nieciekawy osobnik, ale jestem otwarta na propozycje, więc jeśli chcesz, to zapraszam https://www.facebook.com/rose.wojciechowska :)
Doszłam do wniosku, że nie tylko Tommy nie lubi Todda :') ja też go nie lubię :') Już. Od przeczytania 7. rozdziału :')
OdpowiedzUsuńCóż, jako czytelniczka masz prawo wyrabiać sobie własne zdanie o bohaterach. ;)
Usuń